Drogi ex,
Piszę to, wiedząc, że prawdopodobnie nigdy tego nie przeczytasz. Ten list jest właśnie dla mnie, aby ukoić moją duszę.
Czasami pomaga spisanie wszystkiego, aby uzyskać jakieś zamknięcie. Położyć kres emocjom, które zostały po sobie.
Ze złamanym sercemDlatego musiałem wysłać ten pożegnalny SMS
W naszej sytuacji najbardziej niepokoi mnie to, że to był twój pomysł. To ty nalegałeś, abyśmy zrobili następny krok.
Powiedziałeś, że jestem jedyną osobą, którą możesz sobie wyobrazić idąc alejką. Byłem jedyną osobą, którą chciałeś kochać i trzymać każdego dnia przez resztę swojego życia.
Powiedziałeś mi, że jesteś gotowy, aby być moim na zawsze i na zawsze. Szkoda, że nie wiedziałem, że zawsze ma datę ważności.
Jasne, różniliśmy się. Jasne, że mieliśmy problemy. Ale mieliśmy też związek pełen szczęścia, śmiechu i wzajemnego zrozumienia.
Zbudowaliśmy coś przez te trzy lata, kiedy byliśmy razem. Zrobiliśmy plany. Mieliśmy wspólne cele. Śniliśmy razem nasze marzenia.
ZwiązekTylko najlepsi chłopcy wyślą te 8 tekstów
I nagle wyszedłem z tego snu bez żadnego ostrzeżenia. Naprawdę nie spodziewałem się, że to nadchodzi. Nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo od nas odejdziesz.
Kiedy zostawiłeś mi ten list (bo nie mogłeś być na tyle mężczyzną, żeby powiedzieć mi to prosto w twarz) Myślałem, że właśnie stchórzyłeś.
Myślałem, że to minie, że właśnie odczuwasz zimne stopy. Ani za milion lat nie pomyślałbym, że zmieniłeś zdanie.
Nigdy nie przyszło mi do głowy, że twoje serce mogłoby mnie tak zdradzić.
ZwiązekTylko najlepsi chłopcy wyślą te 8 tekstów
Tak, bałeś się. I podzieliłeś się swoimi obawami z dziewczyną, która pracowała z tobą, zamiast dzielić się nimi ze mną.
Dzielenie się z nią lękami zamieniło się w dzielenie z nią łóżka. A to doprowadziło do podzielenia się z nią swoim życiem i mieszkaniem.
Doprowadziło to do podzielenia się snem, który był nasz, z kimś innym.
Rozpadłem się ze smutku.
Nie jest łatwo to przetworzyć, nie mówiąc już o zaakceptowaniu faktu, że ktoś, z kim planowałeś spędzić resztę życia, nagle zniknął.
Boli jak diabli. Mam wrażenie, że ktoś zostawił pustkę w moim sercu. Drętwienie. Brak poczucia kierunku ani celu.
I rozdzierający ból, o którym myślałem, że nigdy się nie skończy. To się skończyło. Ból minął. Przyjąłem rzeczy. Zajęło to dużo czasu. To było prawie łatwe.
Były dni, kiedy byłem super produktywny i czułem się świetnie. Potem były te dni, które uważałem za udane, jeśli nawet wstałem z łóżka i pamiętałem o oddychaniu.
To zabawne, że najgorsza rzecz, która ci się przydarzyła, może być jednocześnie najlepszą rzeczą, jaka ci się przytrafiła.
To, co zrobiłeś, było błogosławieństwem w nieszczęściu. Po prostu nie wiedziałem tego od razu.
Dzięki temu wszystkiemu, co się wydarzyło, odkryłem siebie na nowo. Szczerze mówiąc, naprawdę nie wiedziałem, z czego jestem zrobiony.
Zrozumiałem, że jestem znacznie silniejszy, niż myślałem. Zrozumiałem, że opieram się na tobie w tak wielu sprawach, że sam zapomniałem, jak to zrobić.
Więc ponownie nauczyłem się, jak być samowystarczalnym. Nauczyłem się, jak przestać być „nami” i znów zacząłem być „mną”.
Każda decyzja, jaką podjęłam w ciągu tych trzech lat, była dla nas najlepsza. Nadszedł czas, abym zajął się sobą dla odmiany.
Skończyłem myśleć o tym, co mogło być.
Gdyby to miało być, to by było i na tym koniec. Skończyłem z żalem, domysłami, złością, goryczą i zaprzeczeniem. Przyjąłem to jako sposób na rozpoczęcie od nowa.
Dlatego ci wybaczyłem. Jestem teraz wolny od ciebie. Zdaję sobie sprawę, że lepiej, żebyś wyszedł, kiedy to zrobiłeś.
Później byłoby jeszcze gorzej. Wiem, że byłoby jeszcze gorzej, gdybyśmy się pobrali, a ty mi to wtedy zrobiłeś.
Albo gdybyśmy mieli dzieci, byłoby to dla nich bardzo trudne. Nie jestem pewien, czy widzę rzeczy z właściwej perspektywy. Jestem pewien, że to pomogło.
Jestem wdzięczny, że wszystko potoczyło się tak jak oni, ponieważ dało mi to nowy start i życie, którego nie żyłbym, gdybym był z tobą.
Życzę więc wszystkiego najlepszego. I o tym, że zawsze mi obiecałeś, mogę tylko powiedzieć, że wszystko, co z tego zostało, to pożegnanie na zawsze.