psychologia

Droga do wyjścia z narcyzów jest długa, ale warto ją podjąć

Droga do wyjścia z narcyzów jest długa, ale warto ją podjąć

Doprowadził mnie do najniższego punktu w całym moim życiu. Cały mój świat runął na mnie, kiedy w końcu zdałem sobie sprawę, co mi robił przez cały czas, gdy byliśmy razem.

Stał się zupełnie inną osobą - pokazał mi swoje prawdziwe ja. Podstępny drań czekał wystarczająco długo, aż się na nim uzależniłem.

Potrzebowałam go, chciałam go, a on był jak narkotyk. Potrzebowałam jego dawki każdego dnia. Wciągnął mnie na przemoc emocjonalną.

Wiedziałem, że mnie niszczy, ale po prostu nie mogłem się od niego oderwać. Potrzebowałem go. Sprawił, że go potrzebowałem.

Związek

Co zrobić, gdy dochodzisz do siebie po zerwaniu: 90 dni bez zasady kontaktu

Och, wiedział o tym aż za dobrze. Taki był od początku jego plan. Widział mnie i chciał mnie mieć. Chciał mnie wykorzystać do swoich małych gier umysłowych.

Chciał mnie użyć jako swojego wzmacniacza ego, swojego małego, nieznaczącego niczego - tylko po to, żeby był szczęśliwy. Co za wysysający emocje wampir.

Chciałem wyjść. Naprawdę próbowałem. Ale to tak, jakby za każdym razem, gdy byłem na skraju odejścia, praktycznie na progu wolności, wtrącał się i jakoś upiększał rzeczy niż były.

Wtedy przywrócę mu wiarę. Dostałbym mały, wyblakły znak, że w końcu wszystko ułoży się na lepsze.

Myślałem, że się zmieni. Pomyślałem, że gdzieś w głębi mnie kocha. Myślałem, że mogę go zmienić. To wszystko było bzdury!

Związek

7 oznak, że bierze cię za coś (i 7 rzeczy, które możesz z tym zrobić)

To była kolejna narcystyczna gra umysłowa, którą z powodzeniem przetestował na mnie, kolejny sposób na uwięzienie mnie.

To fascynujące, jaką mają moc. To przerażające, jak potrafią przekonać cię do wiary w rzeczy, które nie są prawdziwe. Strasznie jest zmierzyć się z tym, co się dzieje.

Był taki zauroczony, kiedy go pierwszy raz spotkałem. Chciałem być z nim do końca życia. Oślepił mnie swoimi słodkimi słowami i pięknymi obietnicami. Myślałem, że to wszystko. W końcu miałem szczęście.

Chłopcze, myliłem się. Wtedy nie mogłem sobie nawet wyobrazić, co mnie czeka. Nie tylko nadużycia w związku, ale także wychodzenie z niego lub uwolnienie się od niego.

Ale wciąż myślałem, nawet jeśli odejdę, co wtedy? Gdzie miałem iść i co miałem zrobić po tym, jak się uwolniłem, kiedy w końcu miałem odwagę po prostu odejść?

Sprawił, że uwierzyłem, że jestem niekompetentny i nie da się go kochać. Nie pozostał mi szacunek do samego siebie. Ciągle myślałem, że miałem szczęście być z nim. Byłem pewien, że nikt mnie nie zechce, że jestem niegodny niczyjej miłości.

Związek

7 oznak, że bierze cię za coś (i 7 rzeczy, które możesz z tym zrobić)

Sprawił, że uwierzyłem, że to wszystko moja wina, że ​​byłem głównym źródłem wszystkich naszych problemów. Ale jakimś cudem po latach emocjonalnego znęcania się znalazłem odwagę, by go opuścić.

Wiedziałem, że ścieżka nie będzie łatwa, ale chciałem poświęcić wszystko, co miałem, tylko po to, by przywrócić swoje życie - to, które kiedyś znałem i przeżyłem.

Dotyczy to wszystkich was, którzy zbieracie połamane kawałki swojego serca i umysłu, wszystkich, którzy czują, że życie was oszukało, wszystkich was, którzy czują się zdradzeni i wyrzuceni: To uczucie nie będzie trwać wiecznie.

To odejdzie i pozostawi cię z najcenniejszą lekcją, jakiej mógłbyś się kiedykolwiek nauczyć - nic nie jest warte twojego bólu i łez, zwłaszcza on.

To jeden z rozdziałów w mojej książce On Getting Over a Narcissist. Całą książkę znajdziesz tutaj.

Co ja zrobiłem?

Przyjąłem prawdę. Przestałem się oszukiwać, myśląc, że będzie lepiej, że on się zmieni i że to był tylko etap, przez który wszyscy przechodzą. Przyjąłem sytuację taką, jaka była.

Przyjąłem, że znęcał się nad mną emocjonalnie. W końcu pogodziłem się z tym, że wykorzystuje mnie tylko po to, żeby się zadowolić, bo tylko tego chciał. Najważniejszą osobą na tym świecie jest dla niego on sam. I to się nigdy nie zmieni.

Przestałem się obwiniać. W końcu otworzyłem oczy i zobaczyłem rzeczy takimi, jakimi naprawdę były. Zrozumiałem, że to nie ja jestem za nic winny. To on ma problem.

To on cierpi na zaburzenia psychiczne. To on mnie zapalił i sprawił, że uwierzyłem w rzeczy, które nie były prawdziwe.

Przez niego straciłem poczucie własnej wartości. Nie chciałem tego. On mnie stworzył i to nie moja wina. To właśnie teraz w końcu wiem.

Wziąłem na siebie pewną odpowiedzialność.

Wiem, że wybrałem tę osobę. Nikt nie kazał mi go wybrać spośród wszystkich facetów, z którymi mogłem być.

Ale znowu nie winię siebie, ponieważ wiem, że ludzie cierpiący na zaburzenia narcystyczne są zwykle bardzo czarujący i nie można im się oprzeć, i dałem się na to nabrać. Ale jestem tylko człowiekiem.

Próbowałem przeprowadzić ze sobą poważną rozmowę.

Zadałem sobie pytanie, dlaczego tak się czułem. Próbowałem zdystansować się od wszystkiego, co mi się przydarzyło. Próbowałem sobie wyobrazić, że przydarzyło się to komuś innemu.

Co bym powiedział tej osobie? Co bym zrobił w takiej sytuacji? W ten sposób zrozumiałem okrutną grę życia. Udało mi się zdystansować od siebie, żeby się uratować.

Zerwałem z nim każdy kontakt. Zakopałem go w swoim umyśle. Nie chciałem wiedzieć, czy jest martwy, czy żywy, bo moim zdaniem dawno go nie było.

Wiedziałem, że wyłamie się z tej sytuacji. Wiedziałem, że jeszcze raz spróbuje mnie oszukać, ale nie pozwoliłem mu.

Wiedziałem, że jeśli zawiedzie w kłamstwach, zaatakuje mnie wszystkim, co ma. I zrobił to wszystko na mnie. Powiedział ludziom, że to ja jestem szalony.

Zasadniczo powiedział wszystkim, że robię wszystko, co mi zrobił. Przedstawił mnie w swoim własnym narcystycznym świetle. Nie mogłem pozwolić, żeby to mnie dotarło.

Przestałem bić się z powodu wyboru, którego dokonałem.

Wiem, że spieprzyłem. Wiem, że wpakowałem się w ten bałagan. Gdybym powiedział mu, żeby szedł dalej, nic z tego by się nie wydarzyło.

Ale stało się i nie mogę nic zrobić, aby to cofnąć. Postanowiłem, że go zostawię, a mój ból należy do przeszłości.

Dałem sobie trochę czasu na wyzdrowienie.

To wszystko nie wydarzyło się z dnia na dzień. To trwało tak długo i pierwszy raz od dłuższego czasu nie byłam dla siebie samolubna, więc pozwoliłam sobie na chwilę złamać i zranić.

Nie zerwałem związku i kontynuowałem życie, jakby nic się nie wydarzyło, przytłaczając się niepotrzebnymi rzeczami, aby nie myśleć o tym, przez co przeszedłem.

Po tym, jak wypłakałem oczy i spędziłem niezliczone noce wpatrując się w pustą ścianę, dałem sobie kolejną szansę na ponowne życie.

Zrobiłem wtedy jeden krok. Każdego dnia było to coś nowego. Nieważne, jak mało znaczące i małe, ale to było coś. Coś, co zrobiłem, pchnęło mnie do przodu. Jeden mały krok na raz.

Po pewnym czasie jeden krok zamienił się w ogromną odległość. Ten jeden krok naprzód był krok dalej od miejsca, w którym byłam - od niego.

Po tym, jak zostałem wykorzystany przez narcyza, zdecydowałem się odejść jako zwycięzca z tej walki, więc nauczyłem się tego zaburzenia i Zebrałem wszystkie myśli w jednej książce. Jeśli chcesz przeczytać więcej o moim doświadczeniu, wypróbuj ten link.

Kocham inaczej dzięki Tobie
Kocham inaczej dzięki Tobie Uwielbiam to, że moje ściany są całkowicie zniszczone, ponieważ z Tobą nigdy nie czułam się na tyle komfortowo, by czuć si...
List do faceta, którego uważałem za „jedynego”
Zakochałem się w tobie tak niewinnie. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, w którym szybko się zakochałem, znając twoją tajemniczą, gniewną osobowość. ...
Mężczyźni szaleją dla kobiet, które robią te 5 małych rzeczy
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak niektóre kobiety zdają się chwytać serce mężczyzny, nawet się nie starając? Jeśli myślisz, że to dlatego, że w...