Kochani z liceum… tak wszyscy nazywali nas przez całe moje życie. Byliśmy dla siebie idealni, prawda? Przeznaczony do tego, by żyć długo i szczęśliwie, bo oczywiście tak.
Wtedy czułem się jak twoja ukochana z liceum - z wyjątkiem sytuacji, gdy nie miałem ochoty. Przez te wszystkie lata, aż do teraz, Żyłem w naiwnym, fantastycznym świecie zaprzeczania że byłeś tym, za kogo się podawałeś, facetem, którego wszyscy kochali. Ale rok po roku udowadniałaś mi, że sama - oczywiście za zamkniętymi drzwiami - tak naprawdę nie zawsze byłaś tym, kim jesteś.
Och, ale kiedy było dobrze, byliśmy wspaniali. Najwyższy z wzlotów. Zabawa, śmiech, wycieczki po naszym małym zakątku świata. Dałeś najsłodsze prezenty, klepiąc się za każdym razem po plecach. Wspiąłeś się po drabinie korporacyjnej i trzymałeś mnie bezpiecznie w domu, wychowując dzieci, gdzie nigdy nie mogłem zobaczyć, o ile lepsze może być życie poza naszymi czterema ścianami.
Były prywatne szkoły, a nawet domowe, tańczące w salonie, chodzące do kościoła i usługujące razem w kościele oraz corocznie wycinane świeże choinki. Fasada była na miejscu dla tych z zewnątrz, którzy patrzyli do środka. Do licha, nawet ja wierzyłem w to przez połowę czasu.
MiłośćMoja miłość jest twoja, ale twoja miłość nie jest moja
Ale kiedy było źle, Czułem się, jakbym był na kolejce górskiej, ledwo pozostaje na torach. Późne kłótnie były czymś normalnym i zawsze wychodziły znikąd. Musiałem trzymać zatyczki do uszu blisko siebie i użyć poduszki, aby zagłuszyć ból, gdy wielokrotnie stałeś nad moim łóżkiem, krzycząc na mnie za każde nowe błędne wyobrażenie.
Wiedziałem, że nasze dzieci też są na górze, zakrywając uszy, i serce mnie bolało. Nigdy nie chciałem, aby moje dzieci odczuwały strach i ból, które znosiłem jako dziecko, ale czułem się bezsilny, aby zrobić coś więcej niż tylko powiedzieć ci to, co chciałeś usłyszeć, aby zachować spokój.
Przez całe życie chodziłam na skorupkach jajek, starając się nie wkurzyć mężczyzny, który nie chciał zobaczyć, jak jego gniew i kontrola wpływają na jego rodzinę - najpierw mój własny ojciec, potem człowiek, który przysięgał kochać, pielęgnować i chronić mnie przez wszystkie dni moje życie. Nigdy nie zapomnę snu, kiedy moja 9-letnia córka zapytała mnie, dlaczego tatuś nigdy nie ma kłopotów z powodu tego samego, co ona.
Mogłem zadać mamie to samo pytanie kilka dekad temu. Niestety, nie przypominam sobie nawet, jakie bzdury wyplułem, by udobruchać jej poszukujące serce. Wiem, że ją przytuliłem i powiedziałem jej, jak mi przykro, że tatuś był taki smutny i potrzebował naszych modlitw. Zawsze przepraszałem nasze dzieci za twoje zachowanie, ale ty tego nie pamiętasz?
Prawdopodobnie nigdy nie wiedziałeś, a gdybyś wiedział, i tak zrobiłbyś to z mojej winy. Zawsze byłeś tak zaabsorbowany sobą, że to, jak się czułem lub jak czuły się nasze dzieci, było jak język obcy, którego nigdy nie chciałeś się nauczyć. Do mnie należało upewnienie się, że nasze dzieci wiedzą, że dorośli też się psują. Nie mogłam znieść myśli, że dorastają bez przeprosin ze strony dorosłych, tak jak ja.
Listy do niegoList do kogoś, kogo jednocześnie kocham i nienawidzę
Potem były chwile, kiedy było naprawdę źle. Jak wtedy, gdy obudziłem się, gdy o drugiej w nocy zaczęło walić w nasze drzwi frontowe, i zobaczyłem, że jesteś tak pijany i rozczochrany, że nie możesz dostać klucza do drzwi. Obudziliśmy się następnego ranka i okazało się, że po kłótni, podczas pijackiej jazdy do domu z lokalnego baru, zlikwidowałeś swój samochód. Myślę, że to też byłaby moja wina. Oglądanie lokalnych wiadomości, żeby sprawdzić, czy doszło do wypadku, było cholernie otrzeźwiające. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, w co trafiłeś.
Potem był czas, kiedy nalegałeś, żebyśmy opuścili kościół, z którego byliśmy całkowicie szczęśliwi, aby wziąć udział w czymś, co było w zasadzie sektą prowadzoną przez socjopatę. Uciszyłeś każdy mój sprzeciw przed, w trakcie i po naszym pobycie. Czy pamiętasz dzień, w którym wepchnąłeś mnie w kąt naszej łazienki, grożąc mi, że ośmielę się zwierzyć twojemu nowemu zaufanemu powiernikowi w naszym nowym kościele z powodu emocjonalnego zamieszania w naszym domu??
To było zdecydowanie niewłaściwe z mojej strony, że „zrujnowałem wasze przyjaźnie”, mówiąc o moim bólu, prawda? Jedną z ostatnich kropli był czas, kiedy siedziałem jak widz własnego życia podczas ostatniej próby poradnictwa dla par. Patrzyłem w szoku, jak wypluwałeś gniewne, paranoiczne urojenia, które zaszokowały naszego terapeutę. Nie było to dla mnie nic nowego.
Widziałem, jak przesadziłeś w ten sposób tysiące razy, ale dziękuję, że w końcu pozwoliłeś komuś poza mną to zobaczyć, kogoś, kto mógłby pomóc mi to zrozumieć i wreszcie coś z tym zrobić.
Nasz terapeuta wyznał później, że w tym dniu stracił dla nas nadzieję. Trudno mi wybrać tylko jeden, ale był to zdecydowanie jeden z dni, w których wszystko stało się dla mnie bardziej zrozumiałe. To był dzień, w którym ktoś poza naszymi czterema ścianami wiedział, czego chciałbym widzieć dawno temu - żebyś nigdy tak naprawdę nie spojrzał na swoje zachowanie i nie wziął odpowiedzialności za to, jak wpłynąłeś na mnie i naszą rodzinę.
Możesz lub nie zobaczysz rzeczywistości tego, kim byłeś w naszym związku. Co gorsza, nie widziałeś rzeczywistości tego, kim się stałem. Jak Bóg uwolnił mnie przez ostatnią dekadę od dysfunkcji, która doprowadziła mnie do tego związku. Ofiarowałem ci miłość, którą niewielu mężczyzn kiedykolwiek pozna, miłość, którą uznałeś za pewnik.
Listy do niegoList do kogoś, kogo jednocześnie kocham i nienawidzę
Nie chciałeś widzieć mnie takim, jakim się stałem, zawsze wybierając zamiast tego bycie szaleńcem za sterami naszego życia na rollercoasterze. Przynajmniej teraz mam wreszcie imię dla tego szaleńca.
Czytanie książki Margalisa Fjelstada, Przestań opiekować się pograniczem lub narcyzem, na polecenie naszego terapeuty w końcu pomogła mi to wszystko zrozumieć. Nie marnowałem oddechu, próbując zmusić cię do przeczytania, chociaż och, jak bardzo chciałem nas uleczyć! Ale w końcu zrozumiałem, że nigdy nie poddasz się temu, co będzie do tego wymagane.
Naprawdę nie chcesz się zmieniać. Bycie narcyzem działa na Ciebie. Interesuje cię tylko to, że „udawanie dobra” nie jest dla mnie dobre. Twoim jedynym pragnieniem dla każdego, kto widzi poza twoją maską, jest oszukanie go lub oszukanie go, aby uwierzył, a nie możesz już zrobić ze mną żadnego z nich. Nasz związek nigdy by się nie zmienił przez dłuższy czas.
Udowodniłeś to wielokrotnie przez wiele drugiej, trzeciej, czwartej, piątej i dwudziestej szansy, które ci dałem. Zasługuję na rozsądną ilość miłości i spokoju, ale mimo to nie mogłem się z tobą poddać bez ostatniej walki.
Wyprowadziłem się z naszej sypialni dobrze ponad rok temu, wiedząc, że to koniec, ale potem zrobiłeś to, co zawsze robisz, kiedy ze łzami w oczach opowiadałeś o swoim objawieniu na temat tego, co robiłeś źle, i złożyłeś wszelkiego rodzaju pełne nadziei obietnice zmiany zwab mnie z powrotem.
Tak więc, jak za każdym razem, dałem nam tę jedną naprawdę ostatnią szansę, trzymając się nadziei, że naprawdę jesteś tym dobrym człowiekiem w głębi duszy, którym zawsze wierzyłem, że jesteś. Zawsze byłem optymistą co do Twojej winy. Ta nadzieja zawsze przypomina mi moje jedyne wyjście od naszego przedostatniego doradcy.
Powiedziała mi, jak łaskawie było z mojej strony, że wytłumaczyłam współczujące twoje bolesne zachowania i byłam gotowa podążać tą ścieżką z tobą pomimo twoich ciągłych zaprzeczeń. Powiedziała, że większości kobiet nie obchodzi, dlaczego są w ten sposób traktowane; po prostu odejdą. Nie byłam większością kobiet.
I najwyraźniej też nie jest jeszcze gotowy do zaakceptowania rzeczywistości. Musiałem wiedzieć, czy cała twoja złość, drażliwość i emocjonalność, w połączeniu z twoją odmową widzenia we mnie dobra, wynikały z tych wszystkich powtarzających się ciosów w głowę z wypadków samochodowych, upadków i urazów sportowych. Jeśli tak, to doszedłem do wniosku, że być może istnieją opcje leczenia, które mogłyby przywrócić mi mężczyznę, w którym się zakochałem, mężczyznę, za którym tęskniłem.
Człowieka, który, jak się okazuje, był zawsze wytworem mojej wyobraźni, tylko twoją projekcją twojego fałszywego ja, facetem, który cieszyła się reszta świata, który pojawiał się w moim życiu rzadko i nieprzewidywalnie. Och, ale gdybym mógł mieć tego faceta cały czas!
Pogodzenie się z faktem, że pierwsza połowa mojego życia była w dużej mierze fantazją, było druzgocące. Na początku nie miałem pojęcia, jak to wszystko rozumieć w myślach. Pomimo tej świadomości i późniejszego upadku naszego związku, wiem bez wątpienia moje życie nie poszło na marne. Było dobrze.
Było wiele wspaniałych wspomnień mieszanych z emocjonalną udręką. Moja miłość była prawdziwa, nawet jeśli twoja nie była, nawet jeśli to najlepszy rodzaj miłości, jaki musisz dać. Nigdy nie wyobrażałbym sobie życia bez cudownych dzieci, które mi dałeś. Rzeczywistość mojego życia aż do tego momentu służyła jako katalizator siły i uzdrowienia, którymi się teraz cieszę, pomimo trudnych decyzji, których wymagała ode mnie ta świadomość - decyzji takich jak złożenie wniosku o rozwód i bez wątpienia bycie uznanym za niszczyciela domu przez tych, którzy Poznaj tylko swoje fałszywe ja i wierz w swoje kłamstwa i wypaczone postrzeganie.
Jednak byliśmy okropnie dobrzy w udawaniu idealnej małej rodziny, więc spodziewam się, że kilka osób było w szoku. Nikt, kto naprawdę nas znał, nie był. Ale oto jestem, w obliczu rzeczywistości, że nie zaopiekujesz się mną, pomimo wyraźnego i wielokrotnego zapewniania mnie, że nawet po rozwodzie dotrzymasz obietnic, że zaopiekujesz się mną.
Więcej manipulacji, które w końcu nie zadziałały. Przysięgałeś, że nigdy nie zrobisz mi tego, co niektórzy z narcyzów moich przyjaciół zrobili im podczas rozwodu… jak zatrudnianie oślizgłych prawników, oszukiwanie, zgłaszanie zarzutów o molestowanie, kiedy ja, wykorzystany, wybrałem główną drogę i starałem się tego uniknąć płacąc ani grosza więcej, niż wymaga tego prawo. Na wypadek, gdybyś nie wiedział, wiem, kim byłeś przez cały czas.
************************************************ *********
Ale nigdy nie chciałem, żeby to się skończyło. Chciałem wierzyć twoim kłamstwom, ale oto jestem w środku spornej walki prawnej tylko po to, aby zaspokoić moje rozsądne potrzeby po poświęceniu ponad dwudziestu lat mojego życia na opiekę nad Tobą i naszymi dziećmi, poświęcając własną karierę i dobre samopoczucie. Zostawiłem cię jako skorupę mojego dawnego ja. Nie wiedziałem już, kim jestem, jeśli kiedykolwiek wiedziałem.
Moje życie kręciło się wokół ciebie i zawsze nim było. Mieliśmy bajkowe życie klasy średniej, 2,5 dzieci i dom na przedmieściach - to definicja amerykańskiego snu, ale nigdy w życiu nie czułam się bardziej samotna.
Żyłem od wizyty u konsultanta do wizyty u doradcy przez lata, błagając, by powiedziano mi, co mogę zrobić, jak mogę się zmienić, aby złagodzić niepokój i wybuchy krążące w żyłach mojego domu - i chociaż tak, istniała wyraźna współzależność i zachowania opiekuńcze, które Musiałbym przestać, żeby przełamać schemat - co roku przez ponad dekadę wielokrotnie powtarzał mi więcej niż jeden doradca, że nie mogę zmienić szaleńca kontrolującego moje życie na rollercoasterze. Mogłem tylko zmienić siebie. Więc. Wreszcie. Zrobiłem.
Na ostatnie lata naszego wspólnego życia wyznaczyłem zdrowe granice. Zmieniłem każde możliwe przekonanie, założenie i reakcję. Wybaczyłem. Słuchałem. Wytrzymałem. Stwierdziłem, że moje własne myśli, przekonania i potrzeby są zdrowe i ważne. Czasami zawracałem głowę i wracałem do starych wzorców, ale się nauczyłem. Stałem się silniejszy.
Okazałem łaskę tobie i sobie. Próbowałem usłyszeć coś prawdziwego i namacalnego, co mógłbym uchwycić za całym twoim gniewem i niepokojem. Dołożyłem wszelkich starań, aby połączyć się emocjonalnie, duchowo i fizycznie z Tobą, człowiekiem, który przez całe życie mówił mi, że jestem miłością jego życia.
Przylgnąłbym do ciebie podczas i po uprawianiu miłości, próbując fizycznie odwrócić twoją głowę, żeby spojrzeć mi w oczy, a ty wyciągałeś szyję, wymówka zawsze gotowa, zawsze jakiś wspaniały powód, że nie możesz patrzeć mi w oczy i połącz się ze mną. Codziennie mówiono mi, że jestem kochany, więc dlaczego nie czułem się kochany? To było szaleństwo. Pytałbym o to w kółko, aż w końcu każdy doradca i mentor w moim życiu powiedziałby mi na milion różnych sposobów, że to, co się z tobą dzieje, nie jest miłością..
Nie byłem szalony. Byłem współzależny. Byłem opiekunem kogoś, kto nigdy by się o mnie nie troszczył, a jedyną rzeczą, jaką mógłbym zmienić, byłbym siebie. Moja głowa wiedziała, ale moje serce uparcie odmawiało uznania rzeczywistości, odkąd uznałam cię za bratnią duszę w wieku zaledwie czternastu lat. Trzydzieści lat później, jeśli to nie była miłość, co nią było? I czy mógłbym kiedykolwiek to wiedzieć?
Musiałem zaakceptować, że to już koniec. Bez winy. Bez wstydu. Jest jak jest. Życie nie zawsze mieści się w ładnych, małych pudełeczkach, starannie zapakowanych w idealne kokardki. Próbowałem wszystkiego, co znałem, dłużej niż ktokolwiek, kogo znałem, by walczyć… dla ciebie. Mogę szczerze powiedzieć, że próbowaliśmy. Chociaż zawsze będzie mi trudno w pełni pojąć, akceptuję, że ty też zrobiłeś wszystko, co było dla ciebie możliwe.
Mógłbym z łatwością sporządzić listę rzeczy, które chciałbym, żebyś zrobił, ale zdecydowałem się dać kredyt tam, gdzie jest to należne - doradziłeś, a nawet pozwoliłeś na ocenę, która wyjaśniła, co musimy wiedzieć o możliwości naszej wspólnej przyszłości. Byliście zadowoleni z wyników - żadnych problemów z urazami głowy.
Dla mnie to tylko podsumowanie tego, o czym mówiłem przez cały czas; albo istnieje solidne wyjaśnienie bolesnych zachowań, albo nie. Teraz mieliśmy to na piśmie, nie było. Daliśmy z siebie wszystko i najwyraźniej tak nie było. Mógłbyś lub nie byłbyś mężczyzną, którego potrzebowałem, a ja nigdy nie mogłem wrócić do starych zwyczajów.
Istnieje zmiana paradygmatu, która jest nieodwracalna: kiedy widzimy prawdę, nigdy nie możemy jej „nie zobaczyć”. Nigdy nie mogłem oduczyć się wszystkiego, co Bóg oświecił i uzdrowił we mnie w ciągu ostatniej dekady, ani też nie chciałbym. Otóż, były dni, kiedy po raz pierwszy cię zostawiłem, kiedy stawałem w obliczu takiej niepewności, gdy patrzyłem w dół ścieżki przede mną i czasami zastanawiałem się, czy mogę po prostu wrócić, udawać, że wszystko jest w porządku, po prostu być ukochanymi licealistami, których wszyscy chcieli uwierz, że byliśmy.
Ale nie mogłem. Nie mogę. I nigdy nie będę mógł.
Nigdy nie ograniczę się do wcześniejszej, pomniejszej wersji siebie. W końcu zacząłem definiować, kim naprawdę jestem i ją lubię. I wszyscy wokół mnie kochają ją. Jestem tak głęboko zasmucony, że nie mogę być z tobą prawdziwym sobą… jedynym mężczyzną, którego naprawdę kochałem. W głębi duszy wiem, że nigdy nie znajdziesz miłości takiej jak moja, nawet jeśli znajdziesz kogoś, kto będzie ją naśladował przez jakiś czas. Będziesz wiedział, że to nie to samo. I nawet pomimo tego, że spowodowałeś w moim życiu wiele lat spędzonych razem, wciąż tego nienawidzę.
Ale nie jestem smutny że wreszcie się obudziłem i znowu żyję. Śmieję się. Kocham. Odprężam się. Marzę. Uśmiecham się. Wciąż czasami płaczę i nie mogę się doczekać tego, co chciałbym, żeby było z tobą, ale szybko się podnoszę i wyciągam rękę, aby pomóc innym i pozwolić innym mi pomóc, ponieważ wiele kobiet, które znam, kroczy tę niewybraną podróż w nową życie. mam nadzieję.
Pewnego dnia znajdę miłość taką, jak ta, którą muszę ofiarować. Ktoś będzie cieszył się miłością, której nigdy byś nie zaakceptował. Miłość, która kwitnie wraz z moim czasem, moją miłością, moją energią i całą moją istotą. Stukam stopą w rytm nowego życia, które dopiero zaczyna się odkrywać.
(Ale pozwól mi zgadnąć, to wszystko dokładnie to, co TY chciałeś powiedzieć…)