A więc kolejny list od porzuconej dziewczyny. Ale obiecuję, że tym razem to nie jest smutny list. W tym liście nie będę przeklinać losu, swojego przeznaczenia ani nawet pecha z mężczyznami. Nie będę płakać z głębi serca.
To jest inny rodzaj listu i to inna historia.
Historia wygląda tak:
Zakochałem się w facecie.
Listy do jej miłościList otwarty do dziewczyny walczącej o pokonanie go
Nie tylko się w nim zakochałem, przekonano mnie, że to wzajemne działanie. Były wyraźne i oczywiste oznaki przyciągania.
Iskry, które rozgrywały się między nami, były niemożliwe do przeoczenia ani sfałszowania. Zrobiliśmy to krok po kroku i nic nie wyglądało na to, że się spieszyło.
Sprawił, że uwierzyłem, że gdzieś się wybieramy.
Ani przez chwilę nie czułem, że utknęliśmy. Nasze losowe SMS-y zostały zastąpione długimi, głębokimi rozmowami, a potem wszystko przeniosło się do późnych rozmów o dosłownie wszystkim. Od zwykłego wyjścia do wyjścia razem, tylko my dwaj uciekaliśmy przed wszystkimi, aby mieć czas dla siebie.
Każdy nasz krok, każda chwila spędzona razem, każdy dotyk, który czuliśmy, to była cicha obietnica, że coś lepszego, większego i poważniejszego zmierza w naszym kierunku.
ŻycieList otwarty do dziewczyny, która wciąż nie może zrozumieć, że to nie jej wina
Byłem gotowy na następny krok.
Wszystko, przez co przeszliśmy, sprawiło, że czułem się gotowy i pewny naszej wspólnej przyszłości. Wszędzie widniały znaki, że chce czegoś poważnego.
I szczerze, ja też tego chciałem. Pomyślałem, że nadszedł czas, abym przestał wędrować po okolicy i poświęcił się jednej osobie. Było z nim przytulnie, było dobrze. Mogłem sobie wyobrazić nas razem w życiu, trzymając się za ręce, gdy toczyliśmy wszystkie bitwy, które przeznaczenie na nas rzuciło.
Chociaż nie mogłam być co do nas bardziej pewna, nie mógł być bardziej przestraszony.
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy był to strach przed zaangażowaniem, czy tylko jego decyzja o pozostawieniu otwartych opcji.
ŻycieList otwarty do dziewczyny, która wciąż nie może zrozumieć, że to nie jej wina
Po tym wszystkim, co razem spędziliśmy, powiedział mi, że tak naprawdę nie był gotowy na nic poważnego. Nie szukał niczego, w co mógłby zatopić zęby.
Nie interesowało go nic, co wymagałoby od niego dużo czasu, wysiłku i komunikacji. Tak naprawdę nie chciał być w związku, w tym ze mną.
Najbardziej bolało w nim to, że tak naprawdę chciałem od niego wszystkich tych rzeczy. Chciałem poważnie.
Byłem zainteresowany poświęceniem mu swojego czasu i wysiłku oraz poświęceniem się naszemu związkowi. Bardzo chciałem, żebyśmy znaleźli się w miejscu, któremu powiedział stanowcze „nie” i to mnie najbardziej bolało.
Kiedy powiedział, że nie jest zainteresowany pójściem dalej, byłem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego. Nie było żadnych charakterystycznych oznak, nic nie wskazywało na ten wynik. Właściwie wszystko, co widziałem, kierowało mnie w stronę czegoś zupełnie przeciwnego.
Chyba się myliłem. Dałem się tak łatwo oszukać i pozwoliłem, by moje przypuszczenia wyciągnęły ze mnie to, co najlepsze. Najgorsze jest to, że nadal robiłbym wszystko tak samo, gdybym mógł cofnąć czas. Nic na to nie poradzę.
Szczerze mówiąc, nie podoba mi się, jak to się skończyło i chciałbym czegoś innego, ale będę musiał uszanować jego decyzję.
Miałem tak wielką nadzieję i tak bardzo w nas wierzyłem, że zamiast miłości, na jaką zasłużyłem, dostałem tylko zimnego ramienia. Tak pochłonęły mnie uczucia, że nigdy nie myślałem, że może być coś innego.
Kiedy podjąłem wiarę, by uczynić nas oficjalnymi, stchórzył. Kiedy byłem gotowy do wypłynięcia naszym statkiem, zdecydował się pozostać w porcie.
A to, co mnie najbardziej uderza, to poczucie, że wszystko, co żyliśmy wcześniej, było na próżno. Chwile, które uważałem za jedne z najszczęśliwszych w moim życiu, okazały się kłamstwami. Dopiero co mnie ciągnął.
Nie mam pojęcia, dlaczego kazał nam to wszystko przeżyć, żeby mi to odebrać. Żeby to wszystko zniszczyć i powiedzieć mi, że nic z tego nie było prawdziwe.
Tak czy inaczej, zdecydowałem, że pójdę dalej.
Nie chcę niczego na siłę. Nie chcę związku, o który będę musiał błagać. Nie chcę faceta, jeśli muszę go błagać, żeby mnie wybrał. Nie chcę też pozostać niezdefiniowanym. To o wiele bardziej upokarzające, niż mogę znieść. I to jest bardziej bolesne niż pójście dalej.
Decyduję się kochać wszystko, czym powinniśmy być, ale akceptuję też, że tak się nie stanie.
Jestem dorosłą dziewczyną i pomimo bólu, który czuję, nie pozwolę, żeby to mnie wycisnęło. Pomimo moich pragnień wiem, że nie zawsze dostajemy w życiu to, czego chcemy i to jest w porządku.
Jestem gotów zaakceptować, że życie nie da mi osoby, której pragnę najbardziej. Akceptuję, że pozostaniemy tylko nie przeżytym snem, szansą, która nigdy nie nadeszła, aby ujrzeć światło dzienne.
Decyduję się zachować w pamięci wszystkie nasze wspomnienia, ale akceptuję, że nie będzie żadnych nowych.
Innymi słowy, decyduję się zostawić nas w przeszłości. Ale wolę spojrzeć w przeszłość i być wdzięcznym za wszystkie szczęśliwe chwile, które spędziliśmy, zamiast patrzeć na to z gorzkim posmakiem w ustach.
Czasami rzeczy, które mogły być i powinny być, tak naprawdę się nie zdarzają.
Wtedy musisz zdecydować się na poszukiwanie własnego szczęścia i znaleźć miłość w innym miejscu i zaakceptować fakt, że czasami wszyscy wpływamy do naszego życia, zostawiając niektórych ludzi w porcie i decydując się ruszyć dalej.